poniedziałek, 22 sierpnia 2011

"P" jak: przygotowania przedwyjazdowe

Ahoj na morzu! W geście powitalnym wywijam właśnie w kierunku Szanownych Czytaczy torbą z Ikei - przeprowadzka trwa, a tu upływają dni i tygodnie w tempie tak zawrotnym , że kartki z kalendarza odrywam całymi plikami... ;-)  
Już za parę dni, za dni parę pożegnamy naszą stajnię... Tak, naszą, gdyż przywiązałam się do Gliszcza, który przez ostatnie trzy lata był moja odskocznią od codzienności i miejscem, w którym zaczęłyśmy robić z Bahamą największe progresy na naturalnej ścieżce. Dlatego niezmiernie brakować mi będzie gliszczowskiego krajobrazu, długiej drogi do lasu, pól dookoła, trawiastego maneżu, ukrytego za płachtą wejścia do dużej siodlarni, metalowych srebrnych silosów, nawet zawiasów drzwi stajni, do których przecież codziennie przyczepiam uwiąz, i wszystkich innych zwykłych rzeczy, które ułatwiały tak trywialne czynności, jak wieszanie liny czy siodła. Przyznaję szczerze, iż popadanie w sentymentalny nastrój jest mi obce, jednak czasami na Zieloną Łączkę wkrada się nostalgia, przywołana przez wspomnienia w postaci pewnych obrazów, a przede wszystkim - dźwięków. "Dźwiękowcem" jestem stuprocentowym, wszak nie każdy potrafi odtworzyć w myślach po kolei wszystkie znane odgłosy, na trzasku zapinanego karabińczyka od kantara numer 7 (niebieskiego w paski - przecież każdy kantar przy zapinaniu dźwięk wydaje inny) skończywszy... ;) Mniemam, iż moje akustyczne dziwactwa (stwierdzam, iż ich liczba zwiększa się proporcjonalnie do liczby świeczek na torcie ;) nie wzbudziły zainteresowania Czytaczy, którzy kierują właśnie kursor myszki w prawy górny róg ekranu monitora...
...i aby temu zapobiec zapodaję nowe focie i ogłaszam co następuje: Greatuś ma się jak pączek w maśle, oliwie, powidłach, w dodatku zasmażką okraszony, czyli wygląda niezwykle puszyście, bynajmniej nie z powodu dodatkowej warstwy sierści. Niestety, Bułanka nie dostrzega jeszcze dodatkowych kilogramów i twierdzi z uporem, że należą one do mnie - stąd natychmiastowe zmęczenie Bahamki podczas ruchu naprzód... ;) Ja jednak nie polemizuję, tylko przechodzę do działania - siodło na koń i mkniemy przed siebie w terenie!
Niebawem zdjęcia z perspektywy Greaty Terenowej, czyli wirtualna wycieczka po naszych szlakach spacerowych.