Przygotowałam nawet "błyskotliwy" początek notki. Brzmiał on następująco: „Czasem nadchodzi czas apokalipsy. Czasem okres letargu. Obecnie mamy czas rewolucyjnych zmian”. Niestety, po owym intrygującym zagajeniu, nie powstała nigdy jeszcze bardziej olśniewająca reszta. Poza tym zapominałam, jakież to rewolucyjne zmiany zaszły w ostatnim półroczu… Przecież wyzwolenie się spod nadzoru strażników polskiego systemu oświaty nie jest niczym niezwykłym, gdy zakończy się pewien etap edukacji i przebrnie przez majową katorgę zwaną potocznie maturą. Równie naturalne i zwyczajne wydaje się posiadanie przytłaczających wręcz ilości czasu wolnego, wynikających z braku obowiązków… :)
Jednak na pewnej płaszczyźnie zaszła mała zamiana – przede wszystkim mam na myśli moje podejście do pracy z koniem. Nie, nie zamierzam zboczyć ze ścieżki Naturalnego Jeździectwa, przeciwnie – pragnę zgłębiać tajniki metod NH uważniej niż dotychczas, a osiąganie kolejnych etapów porozumienia z Greatą (czyli, po prostu: robienie postępów) to zadanie priorytetowe na najbliższe miesiące. Postanowiłam też powrócić do korzeni, czyli do PNH i, tym razem, spróbuję podążać zgodnie z programem (co nie jest takie łatwe, gdyż zawsze znajdujemy z Bahamą wiele innych interesujących rzeczy, których możemy się uczyć ;)
Obecnie obijamy się w okolicach Poziomu 3 i staramy się wypełniać luki
(a nawet – czarne dziury ;), które niespodziewanie pojawiły się w tym roku.
A oto fotograficzna dokumentacja naszych poczynań - małymi foule powracamy do formy po majowej przerwie od jazdy:
Ulubione ćwiczenie Greaty - "machnij nóżką", które powoli zmieniamy w chód hiszpański.
Koń w trybie "uśpiony", parkurowa wkracza do akcji ;)
I co nieco Jazdy z Finezją - mam nadzieję, że niedługo z czystym parellowskim sumieniem rozpoczniemy intensywną pracę właśnie nad tym savvy :)
I nasza radosna twórczość skokowa ;)
Relacja z warsztatów PNH z Kasią Jasińską już w następnym odcinku!